sobota, 9 listopada 2013

Autostopem ku słonecznej przygodzie część 5 - Koniec Tripa + Podsumowanie(kosztorys)




Dzień XIX, XX, XXI, XXII – 1, 2, 3, 4.08

Czas, który spędziłem w Hamburgu to były bardziej rodzinne dni. Wujka nie widziałem 2 lata :).
Z ciekawszych rzeczy to po raz kolejny już pojechałem sobie pospacerować się po centrum mojego ulubionego miasta – Hamburga, no i raz udało nam się w weekend skoczyć nad niemiecki Bałtyk. Swoją drogą, woda na plaży, na której byłem (Neustadt in Holstein) była o wiele cieplejsza niż ta w Atlantyku od brzegów Vieiry. Temperaturą mogła być też porównywalna do tej z San Sebastian, a na pewno była cieplejsza od wody w Faro! Bałtyk rządzi :D.

Hamburg - Po prostu wolne miasto :D





Nie ma to jak parada równości... :P

Jest i Bałtyk


Dzień XXIII, XXIV, XXV – 5, 6, 7.08

W międzyczasie, kiedy byłem w Hamburgu i przy tym korzystając z okazji, że jestem blisko Szczecina oraz wracam do Polski umówiłem się z koleżanką że do niej wpadnę na parę dni.

W tym celu w poniedziałek 5.08 ciocia podrzuciła mnie na parking TIRów. Próbowałem łapać i pytać się już od godz 7. Każdy kierowca mówił, że wszyscy jadą dopiero po południu.

I tak też się stało, bo stopa złapałem dopiero po 7h, bo o godz. 13! TIR ten jechał do Bydgoszczy, a jechał nim Polak, spoko gość po 40 :). Opowiedziałem mu trochę o moim tripie, pogadaliśmy o życiu i o mentalności Polaków i po ok. 5-6h, pod wieczór, byłem już wysadzany na stacji benzynowej „przy burdelu” w Szczecinie, gdzie czekały na mnie koleżanki xD. Potem dojeżdżałem kolejną godzinę tramwajami do jej mieszkania i po ogarnięciu się wyszliśmy na miasto razem z jej znajomymi. A że akurat w Szczecinie był ostatni dzień The Tall Ships Races, to skorzystałem z okazji i pooglądałem sobie najsłynniejsze żaglowce Polski oraz świata. Niestety, zdjęć nie porobiłem, bo tak wyszło :P

A w rękach w końcu polski Żubr :D

 Potem poszliśmy do baru, kolejny i kolejny dzień też się bawiliśmy i po tak owocnym spędzeniu czasu postanowiłem wracać i zrobić rodzicom niespodziankę.


Dzień XXVI – 8.08

Ale tym razem nie na stopa, bo byłem trochę już tym zmęczony no i chciałem spokojne dojechać sobie do domu… no ale bez przygód odbyć się nie mogło!

Była ok. 17 po południu. Byliśmy już pod Olsztynem. Miałem jeszcze do domu ok. 3,5h spokojnej jazdy, gdy nagle pociąg ustał. Zdezorientowani pasażerowie łącznie ze mną siedzieli i nie wiedzieli co mają począć, gdy zjawił się konduktor zawiadamiając wszystkich, że po wczorajszej burzy jest drzewo na trakcji i pociąg nie pojedzie dalej. Postój minimum 60 min. Nauczony wcześniejszym doświadczeniem z trakcją właśnie, wiem że te 60 min to tak naprawdę minimum 120 minut, a to może przerodzić się nawet do 4h, więc nie postanowiłem siedzieć jak kołek i chcąc być jak najszybciej w domu opuściłem w szczerym polu pociąg relacji Szczecin-Białystok.

Przy wąskiej i małej drodze zauważyłem dwie dziewczyny. Zapytałem się ich czy też nie łapią stopa, chcąc się może do nich podłączyć, lub chociaż upewnić się, że nie będę im przeszkadzał i ustanę sobie jak coś troszkę dalej z tyłu. Jak się okazało dziewczyny czekają na ojca jednej z dziewczyn, który zawozi je do Olsztyna i mogę się zabrać z nimi!

Ojciec tej dziewczyny zawiózł mnie pod dworzec PKP w Olsztynie, poczekałem ok. godz. i miałem pociąg regionalny do Ełku i na tym samym bilecie wróciłem do mojego miasta bez problemów o 23 będąc w domu.
Kiedy wracałem ok. godz. 21 zadzwonili do mnie rodzice, co tam u mnie i kiedy zamierzam wracać, odpowiedziałem że na razie siedzę w pociągu do Międzyzdrojów i jedziemy ze znajomą na biwak nad morze… Wyobraźcie sobie jakie było ich zdziwienie, gdy po prawie miesiącu zobaczyli mnie niespodziewanie w drzwiach 2 godziny później :).

Podsumowanie(kosztorys)



Ilość dni 26
Ilość stopów
33
Ilość noclegów na dziko
7
Ilość noclegów w domu
17
Ilość przejechanych kilometrów
8514
Ilość przejechanych kilometrów autostopem
7241
Ilość przejechanych kilometrów pociągami
- 1383

Jeśli chodzi o podsumowanie bardziej refleksyjno-filozoficzne i odpowiedź na pytanie czy warto to znajdziecie ja na moim drugim rozwojowym blogu klikając TUTAJ. Znajdziecie tam też mój filmik z tripa.

Transport

Bilet PKP Ełk – Wrocław – ok. 10 euro
Pociąg San Sebastian – Irun – 1,60 euro
Bilet PKP Szczecin – Ełk – ok. 10 euro

Noclegi


0 euro(gościnność innych, na dziko + znajomi i rodzina :P )

Wyżywienie

Przed podróżą – ok. 10 euro – Chleb, Konserwa, 2 pasztety, jakiś dżemik + parę innych rzeczy o których nie pamiętam kupionych w biedronce
W podróży - Ok. 90 euro – żywność na zachodzie Europy jest dosyć droga, postawiłem na kupowanie chleba tostowego i robieniu sobie kanapek z dżemem, pasztetem czy czymkolwiek innym. Czasami kupowałem sobie jakieś piwka, które nie są specjalnie drogie (ceny za piwo małe ok. 30 centów, większe euro), w Portugalii wino (2 euro). Nie jadałem w barach. Pierwsze pieniądze jakie w ogóle wydałem to było właśnie piwko na plaży w San Sebastian, a chleb miałem jeszcze z Polski także jedzenia nie musiałem kupować :). Ogólnie to mało się je na takich tripach, bo się nie chce, więc z tym problemu nie ma. Wykwintniejsze obiady jadałem tylko i wyłącznie dzięki gościnności innych, także trzeba się przyzwyczaić to takiego jakby to powiedzieć – średnio jedzenie przez większość trwania podróży.

Inne wydatki

5 euro – prezenty dla fajnych kierowców, czy gospodarzy, w postaci pocztówek kupionych jeszcze w Ełku no i mały prezencik dla siostry.
2 euro – schowek bagażu w Lizbonie

Całość

Z tego co widać wychodzi ok. 140 euro, czyli jak na tamten dosyć wysoki kurs 1 euro = 4,35 zł, na polskie złotówki taki prawie miesięczny trip kosztował mnie 600 zł. Możliwe że można wydać mniej(wersja jeszcze bardziej extreme od mojej), możliwe że można wydać więcej. Patrząc z perspektywy czasu teraz wydał bym pewnie więcej nie oszczędzając już tak na tych noclegach w mieście, żeby nie spać po ławkach w ostateczności :).

To ile wydałem wiążę się też z tym jakich dobrych ludzi na swojej drodze spotkałem, żebym podsumowałem te wszystkie obiady, czy piwa, które mi postawiono np. chodząc do klubu w Vieirze, pewnie bym się przestraszył… . Jeśli chcecie bardziej luksusowo niż ja, i przy tym też fajnie i z przygodami i w miarę tanio, to myślę że 300 euro było by super wystarczającą sumą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz