Wyspany i z pozytywnym nastawieniem do marszu o godz. 6 byłem już na nogach, dzień zaczynając od dawki czarnej mocy..."Dzisiaj jest ten dzień, w końcu zobaczę prawdziwe Bieszczady pędzlem malowane!".
Dzień IV - 30.04
Po godzinnym żmudnym porannym przygotowaniu...kawa, umycie się, spakowanie plecaka i zjedzenie śniadania z wcześniej umówionymi Piotrkiem i Olą po godz. 7 ruszamy razem na szlak(a właściwie ja trochę później, dochodząc do nich z lekkim opóźnieniem).
Miałem lekkie obawy co do szlaku, którym teraz podążałem z powodu wcześniejszych informacji przez Panią recepcjonistkę, która mówiła mi że szlak jest jeszcze gorzej oznaczony, niż ten, którym szedłem dzień wcześniej. Na szczęście obawy te nie miały sensu, Piotrek wytłumaczył mi że lasem i miejscami słabo oznaczonym szlakiem podążamy tylko maksymalnie 2h, później natrafimy na rozwidlenie podążając przepięknym szlakiem Połoniną Wetlińską prosto do schroniska - jakże byłem zadowolony!
...i miał on rację, do rozwidlenia jeszcze w lesie szlak zgubił nam się tylko raz. Sama droga nie była specjalnie męcząca. Może dlatego, że przegadaliśmy wspólnie całą trasę? Tak to jest jak się idzie z niezwykle ciekawymi ludźmi :)
Zbliżając się do Połoniny, natrafiliśmy jeszcze na...salamandrę! Niestety żmii, którą również zobaczyłem nie zdążyłem uchwycić
Zdjęcie nie za ładne...tak to jest jak się robi na szybko |
Śnieg, w 25 stopniowej słonecznej pogodzie w Bieszczadach :) |
A gdzieś tam pewnie Jaworzec, a bardziej po lewej Cisna |
...Przełęcz Orłowicza! Ok. 9 lub 10, byłem na miejscu. Przed samą przełęczą wyczekiwałem, kiedy wyłonią się prawdziwe Bieszczady...i w końcu je ujrzałem, poczułem ten klimat! Przed Państwem Połonina Wetlińska.
Na samej przełęczy, poczekałem jeszcze chwilę na Piotrka i Olę(rozdzieliśmy się ok. 10 minut wcześniej, ja trochę przyspieszyłem tempa) po czym Ola zasugerowała, że popilnuje dla mnie i dla Piotrka plecaków i możemy ruszać na Smerek, który jest znakowany na 20 minut drogi od przełęczy. Pozostaje nam tylko ruszać...nim się obejrzyliśmy byliśmy już na szczycie...a widoki były przepiękne :)
Na Smerku |
Panorama...od lewej strony człapiemy...a do prawej zmierzamy, tam już widać schronisko |
Po wymianie paru entuzjastycznych zdań między sobą i cyknięciu paru fotek umówiliśmy się, że jutro rano idziemy na Tarnicę! Początkowo planowałem zejście z Chatki Puchatka do Ustrzyk Górnych przez Połoninę Caryńską, ale po spotkaniu przyjaciela plany diametralnie się zmieniły. Kiedy powiedzieliśmy już sobie "Do zobaczenia" zobaczyłem, że Chatka Puchatka jest już na prawdę bardzo blisko i jakże klimatycznie się prezentuje!
Z drogi powrotnej ze strumyka : ) |
Kawka i moje Bieszczadzkie leżakowanie |
Dzień V - 1.05
...był. Zdjęcia mówią wszystko. A może i nie wszystko? Bo nie przeniosą całej tej magicznej otoczki, ale tylko jej namiastkę...trzeba było tam być!
Przed godz. 7 zaczynałem już schodzić do Przełęczy Wyżnej, żeby o 7.40 być już w Ustrzykach Górnych po złapaniu stopa i czekać na kolegę. Dzisiaj Tarnica!
Ciąg dalszy w kolejnej części (końcówka przygody, podsumowanie oraz kosztorys)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz